Single Blog

Twój głos ma moc – jesteś po jasnej czy po ciemnej stronie mocy?

Twój głos ma moc i potrafi zdziałać cuda, jeśli jesteś świadoma swojego głosu i wiesz, jak go używać. Ale potrafi też działać na twoją szkodę, możesz po prostu zrażać do siebie ludzi – będziesz wtedy po drugiej stronie mocy. 😉 I to nie tylko dlatego, że głos na przykład jest zbyt piskliwy i wychodzący ze ściśniętego gardła. Chodzi o to CO i JAK mówisz! Nie ma nic gorszego niż „werbalna biegunka”. Przepraszam, ale tak to nazywam.

Pytanie do ciebie: czy wiesz jaką moc ma twój głos i po której stronie mocy jesteś? Czy jesteś tam, gdzie chcesz być? Uwierz mi, niejeden biznes pada przez nieodpowiedni głos. Mam tu na myśli głównie osoby prowadzące własną działalność, które stoją w miejscu, nie mają klientów, albo klienci ich dalej nie polecają i sami jak najszybciej uciekają w popłochu! Zresztą, co tam biznes – ludzkie relacje również padają przez niepohamowane gadulstwo.

Pewnie czasem spotykasz na swojej drodze osoby (albo może masz kogoś takiego w rodzinie czy w bliskim otoczeniu), które po prostu mówią cały czas – przysłowiowa gęba im się nie zamyka. Pół biedy, kiedy mówią ciekawe rzeczy i w interesujący sposób. A interesująco jest wtedy, kiedy m.in. modulujesz swój głos. Gorzej, kiedy z paszczy wylewa się potok nieprzerwanych słów, każda jedna myśl (!), w tempie karabinu maszynowego i bez modulacji – zalewa cię po prostu fala monotonnej sieczki. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak ewakuacja!

Z jednej strony jest mi żal takich osób, które zrażają do siebie innych poprzez zbytnią i bezsensowną paplaninę, bo im więcej mówią, tym więcej osób się od nich odsuwa. Im więcej osób się od nich odsuwa, tym bardziej są samotne i tym bardziej ciągnie ich do innych ludzi i z nerwów jeszcze więcej mówią. To jest jak zaklęta spirala ciągnąca w dół! Z drugiej strony uciekam od wiecznie gadających, którzy nie wiedzą, kiedy po prostu należy przestać mówić. Tak sobie myślę, że takie niepohamowane gadulstwo, to pewnie jakiś rodzaj nerwicy. Ale nie jestem psychologiem, więc to nie jest fakt, tylko moje bardzo osobiste odczucie.

Żeby nie było, sama należę do osób tak zwanych gadatliwych. Zwłaszcza kiedy z kimś się dłużej nie widziałam. Ale lubię też pomilczeć, posłuchać innych. Tylko wtedy się uczymy od innych, kiedy ich słuchamy, bo mówiąc wyrzucasz z siebie to, co już wiesz.

Kiedy byłam bardzo młoda mówiłam zdecydowanie za dużo, a im bardziej się denerwowałam, tym bardziej się nakręcałam. Tak więc wiem z autopsji, co to znaczy być zbyt gadatliwym. Na szczęście zdałam sobie sprawę z tego, że to nie jest dobre i zaczęłam nad sobą pracować. Musiałam się nauczyć, że cisza jest dobra i potrzebna. Że milczenie w towarzystwie nie musi oznaczać krępującej ciszy. Że fajnie jest sobie pomilczeć razem. A jeszcze fajniej jest posłuchać kogoś, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Nie bez powodu mówi się, że: „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”.

Jak obudzić JASNĄ MOC swojego głosu?

Tak więc krok pierwszy do tego, żeby twój głos był po jasnej stronie mocy, to samoświadomość. Jeśli jesteś gadułą, to jaką informację zwrotną dostajesz od ludzi? Czy słyszysz: masz ładny głos, lubię cię słuchać, zawsze masz coś ciekawego do powiedzenia, ależ ty potrafisz opowiadać, itp.! Czy może gadasz tak, że robi się dokoła ciebie coraz ciszej, luźniej lub panuje swego rodzaju napięcie, bo tak naprawdę zużywasz całe powietrze w pomieszczeniu? Odpowiedz sobie na te pytania szczerze.

Pamiętam, że we wczesnej młodości, a właściwie przez bardzo długo, nie lubiłam swojego głosu, ponieważ uważałam, że jest zbyt dziecinny. Ale ciągle słyszałam od innych, że mam ładny głos. W końcu go polubiłam, ale nie lubiłam swojej gadatliwości. I to już był kolejny ważny krok do zmiany – zrozumienie, że gadulstwo może być męczące dla otoczenia. Skoro mam ładny głos, to postanowiłam, że przekuję ten miły głos w prawdziwą MOC, która potem pomagała mi w każdej pracy i pomaga zwłaszcza teraz w pracy trenera.

Oprócz tego usłyszałam po raz pierwszy na początku nauki w liceum, że mówię w sposób wciągający. Jedna z moich koleżanek ujęła to mniej więcej tak:

„Wiesz co, z jednej strony wkurza mnie czasem, że zawsze coś mówisz, ale z drugiej nie mogę cię przestać słuchać. Bo mówisz z taką ekspresją i tak modulujesz głos, że nawet o wizycie u dentysty opowiadasz tak, jakby to było najlepsze pod słońcem wciągające kino akcji!”.

Serio, tak powiedziała. Pamiętam, że wtedy na dłużej zamilkłam. Z jednej strony było mi głupio, bo po raz pierwszy w życiu ktoś mi powiedział prosto w oczy, że dużo mówię. A z drugiej strony komplement i słowa klucze: wciągająco, ekspresja i modulacja głosu. Te słowa zapamiętałam na zawsze i stały się początkiem bardzo długiej i żmudnej pracy nad sobą, a raczej zapanowaniem nad moim gadulstwem.

Chyba wszyscy znamy bajkę Ezopa o chłopcu, który pasał owce i strasznie się nudził. Wpadł więc na pomysł, aby dla zabawy udawać, że na owce napadł wilk. Krzyczał więc bez powodu: „Wilk! Wilk!”. Zaalarmowani chłopi przybiegli na pomoc, a tymczasem dowcipniś zaśmiewał się z nich po pachy. Chłopiec wywołał fałszywy alarm jeszcze kilka razy, aż przestano zwracać na niego uwagę. Niestety nikt nie przybiegł mu z pomocą, kiedy wilk rzeczywiście zaatakował i zaczął porywać owce – myślano bowiem, że to kolejny dowcip.

Jaki z tego morał? Ano w kontekście mojego wpisu taki, że nie warto paplać bez sensu. Bo kiedy w końcu powiesz coś ważnego i naprawdę interesującego, to nikt nie będzie cię słuchał. Potraktują cię jak upierdliwą, wiecznie brzęczącą muchę, którą trzeba odganiać!

Szekspir podobno powiedział, że:

„Nie wystarczy mówić – trzeba mówić do rzeczy”.

Zaś powtarzając za Julianem Tuwimem:

„Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa”.

Podsumowując, nie ma nic złego w mówieniu, ale mów do rzeczy, z ekspresją, wciągająco, moduluj swój głos i pozwól też mówić innym. Nikt nie lubi monotonnych, bezsensownych monologów i osób wiecznie upajających się brzmieniem swego głosu. Nie chcę ci podcinać skrzydeł, jeśli jesteś gadułą. Popatrz na mnie, nadal lubię mówić, a przede wszystkim rozmawiać. Nauczyłam się milczeć i słuchać innych. A moją najmocniejszą stroną jest to, że dzięki łatwości w komunikowaniu się i nawiązywaniu relacji, potrafię wygłosić długą i porywającą mowę bez przygotowania – jak to ktoś kiedyś zabawnie określił: „mówisz całymi akapitami”. Nie chwalę się, takie informacje zwrotne dostaję, więc coś w tym jest.

Pracuj nad sobą i stań się krasomówcą, a nie brzęczącą muchą. Słabości można okiełznać, wystarczy tylko być szczerą wobec siebie i pracować nad sobą. Ale zapamiętaj również, że każda mocna strona używana w nadmiarze staje się słabością. Granica między jasną i ciemną stroną mocy jest bardzo cienka. Wiem, co mówię, bo czasem w stresie lub kiedy mnie jakiś temat wyjątkowo kręci, moje kroki przesuwają się w kierunku ciemnej strony mocy.

Stąpaj więc po tej linii „jasna-ciemna strona mocy głosu” świadomie i z rozwagą. Tak naprawdę to jest jak wieczny taniec i najlepiej żeby jednak był to taniec w słońcu, a nie w wiecznym mroku. Ćmy lecą do światła, więc bądź światłem, ale pozwól też świecić innym, bo wiadomo, co się dzieje, jak w końcu ćmę dosięgnie płomień. Powodzenia!

Dziękuję, że tu jesteś 🙂

Pozdrawiam,

Renata

Comments (0)

© Copyright 2019 - Renata Driscoll