Single Blog

Go with the flow, czyli płyń z prądem

Do napisania tego postu natchnął mnie temat nudy, a raczej nudzenia się. Jak ma się do tego płynięcie z prądem? Już wyjaśniam.

Co jakiś czas, na szczęście rzadko, spotykam osoby, które często mówią „nudzi mi się”. Natychmiast zapala mi się czerwona lampka i wiem, że od takich osób chcę się trzymać z daleka, bo mają zupełnie inną energię niż ja i nadajemy na kompletnie innych falach. Zazwyczaj osoby, które „zawsze i wszędzie” się nudzą oczekują, że ktoś będzie ich zabawiać, a i tak będą narzekać i marudzić, bo „jeszcze się taki nie urodził, który by im dogodził”. Oczywiście celowo uogólniam i przejaskrawiam, ale wiesz o co mi chodzi, prawda?

Będę brutalnie szczera, otóż uważam, że nudzą się tylko nudni ludzie! Naprawdę nie wiem, co to znaczy nudzić się. A może to ja jestem dziwna? 😉

Uważam, że każdy świadomy człowiek potrafi tak się zorganizować, żeby się nie nudzić. I tu nie chodzi o to, że ciągle masz coś robić i zapełniać kalendarz kolejnymi zadaniami. Nie, nie chodzi też o to żeby gonić własny ogon. Chodzi mi o to, że każdy zdrowy człowiek może, poprzez świadome zachowanie i działania, tak kształtować swoje życie, że nie sposób się nudzić.

Definicja mówi, że nuda, to negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki, zwykle spowodowany jednostajnością, brakiem zmiany otoczenia, brakiem bodźców, a czasami chorobą. Nuda to stan obojętności i braku zainteresowania.

Co tu dużo gadać – długotrwała nuda może prowadzić do stanu apatii, przygnębienia, poczucia braku szczęścia. Słowa klucze w definicji powyżej, to „jednostajność, brak zmiany otoczenia, brak bodźców” (pomijam chorobę, bo to szeroki temat, a zdrowiem się nie zajmuję). Co zrobić żeby wprowadzić zmiany, a dzięki temu nowe bodźce? Oto kilka moich sposobów, dzięki którym nigdy się nie nudzę.

Porzuć rutynę i wprowadzaj nowości

Moim zdaniem rutyna jest okropna, bo bardzo negatywnie wpływa na samopoczucie i zabija życiową iskrę. Rutyna powoduje, że zachowujesz się po pewnym czasie jak automat. Coś, co na początku cieszyło, po pewnym czasie powszednieje, bodźce słabną i spada satysfakcja. Dlatego staraj się przeplatać codzienne czynności czymś zupełnie nowym albo wykonuj je inaczej. Na przykład zamiast wchodzić normalnie po schodach od czasu do czasu wejdź tyłem. Serio, to działa. A dlaczego?

Bo mózg nie lubi zmiany i przez to wpadamy w rutynę! A zmiany są ważne i trzeba mózg po prostu świadomie zmusić do zmian – zmiany odmładzają i dodają nam energii! Za pomocą prostych sposobów (jak w przykładzie wyżej ze schodami) można wypracować nowe nawyki, aby pielęgnować różnorodność, która zwiększa kreatywność. Postaraj się proste, codzienne czynności zamienić w magiczne momenty. Do szczęścia tak naprawdę niewiele trzeba – wszystko zależy od naszego nastawienia.

Bądź tu i teraz, czyli ciesz się chwilą

Chodzi o to, aby świadomie doświadczać chwili obecnej. Po angielsku nazywa się to ładnie mindfulness. Dla mnie mindfulness, to bycie tu i teraz zarówno ciałem, jak i umysłem. Tylko tyle czy aż tyle? No właśnie, czy przez przypadek nie jest tak, że coś robisz, a myślami jesteś zupełnie gdzie indziej?

Lubię na przykład zaparzyć sobie dobrą herbatę lub kawę i po prostu rozkoszować się ich smakiem i aromatem. Ale tak w pełni świadomie skupiam się tylko na tym. Oczywiście może się komuś wydawać, że marnuję czas, bo przecież można zrobić tyle innych rzeczy w tym czasie (najlepiej kilka na raz!). A właściwie po co? Kiedy jestem w zaciszu swojego domowego ogniska, to właśnie to jest ten moment, kiedy mogę się zrelaksować i naładować baterie. I wbrew pozorom ten zwykły kubek herbaty jest moim zen. Chcę ją poczuć wszystkim zmysłami: wzroku, smaku, zapachu, słuchu i dotyku. I może się mnie zapytać: ale po co to robić? Przecież herbata jest dodatkiem, zapychaczem. A chociażby po to żeby na nowo nauczyć się żyć w rytmie ze swoim ciałem, umysłem i emocjami, bo jesteśmy „zamuleni” przed szybkość i natłok informacji. Kiedy skupiasz się na jakiejś czynności całą sobą, to tak naprawdę medytujesz i odpoczywasz, a to wyzwala dobrą energię i wprawia cię w pozytywny nastrój.

Po prostu zanurz się i kontempluj chociażby najprostszą codzienną czynność, jaką jest na przykład posiłek. Sama zobaczysz jak bardzo to redukuje stres i spojrzysz na jedzenie, i nie tylko, zupełnie inaczej.

Rób coś dla innych

Człowiek jest naprawdę wtedy szczęśliwy, kiedy wiedzie życie pełne przyjemności, zaangażowania i sensu. A nic, naprawdę nic nie cieszy tak bardzo, jak zrobienie czegoś dla innych. Najprostszy przykład – co bardziej cię cieszy: kiedy kupisz coś sobie czy komuś innemu, albo kiedy wesprzesz kogoś w potrzebie? Oczywiście pomoc niesiona innym wcale nie musi mieć wymiaru finansowego. Chodzi bardziej o zwykła, ludzką troskę i życzliwość. Możesz po prostu pomyśleć o kimś ciepło i życzliwie, wysłać życzenia, czy wykonać gesty, które wyrażają miłość, wdzięczność i wsparcie.

A na koniec, najważniejsze dla mnie, czyli last but not least!

Płyń z prądem

Wyrażenie „Płyń z prądem” jest metaforą stosowaną do nawigacji po rzece. Kiedy płyniemy z prądem, podążamy za prądem rzeki, zamiast na niego naciskać i stawiać opór. Ludzie, którzy płyną z prądem, mogą być interpretowani jako leniwi lub pasywni, ale aby naprawdę płynąć z prądem, potrzebna jest świadomość, obecność i umiejętność łączenia własnej energii z dominującą energią. Płynięcie z prądem nie oznacza, że wyrzucamy wiosła do wody i wracamy do łodzi, mając nadzieję na najlepsze. Płynięcie z prądem oznacza, że rezygnujemy z naszego indywidualnego planu i zauważamy grę energii wokół nas. Wchodzimy w tę energię i płyniemy wraz z nią, co sprawia, że tak naprawdę idziemy tam, gdzie chcemy dojść o wiele szybciej, niż gdybyśmy stawiali opór.

Płynięcie z prądem nie oznacza, że nie wiemy, dokąd zmierzamy. Oznacza to, że jesteśmy otwarci na wiele sposobów na osiągnięcie celu i dotarcia tam, gdzie chcemy. Jesteśmy również otwarci na zmianę przeznaczenia, bardziej przywiązując się do istoty naszego celu niż do konkretów. Zdajemy sobie sprawę, że puszczanie i modyfikowanie naszych planów jest częścią tego procesu. Płynięcie z prądem oznacza, że jesteśmy świadomi energii, która jest większa niż nasze małe ja i jesteśmy otwarci na pracę z nią, a nie przeciwko niej.

Wielu z nas boi się płynąć z prądem, ponieważ nie ufamy, że dotrzemy tam, gdzie chcemy, jeśli to zrobimy. To powoduje, że trzymamy się planów, które nie działają, utartych ścieżek, które prowadzą do ślepych zaułków, czy też trzymamy się relacji, które nie są satysfakcjonujące i nie dają nam spełnienia. Kiedy utkniesz w tego rodzaju wzorcach, zrób sobie przysługę i otwórz się na to, co jest, zamiast się temu przeciwstawiać. Czasami najwięcej można osiągnąć, kiedy się nic nie planuje i o nic nie walczy.

Uwierz, że WIELKA RZEKA ŻYCIA ma dla ciebie plan i niech cię niesie dalej. Wyrzuć za burtę te rzeczy, które cię obciążają. Bądź otwarta na przeglądanie swoich map myśli z różnych perspektyw. Weź głęboki oddech i wejdź w nurt rzeki! Moje koleżanki, przyjaciółki czy klientki często się mnie radzą i zawsze, ale to zawsze, po wspólnej rozmowie i tak na koniec mówię: Go with the flow kochana! Powodzenia 🙂

Dziękuję, że tu jesteś 🙂

Pozdrawiam,

Renata

Comments (0)

© Copyright 2019 - Renata Driscoll