Single Blog

O Dobrostanie Życia

Kiedy lekko ponad dwa lata temu poczułam, że chcę mieć swojego bloga, zastanawiałam się jaką wybrać nazwę. Przejrzałam swój notes, gdzie zapisuję różne pomysły, co tylko przychodzi mi do głowy, bo gdzieś intuicyjnie czuję, że te ulotne i szybkie myśli mają w sobie jakiś ważny dla mnie przekaz. Mój wzrok zatrzymał się na słowie „prosperity”, co po angielsku oznacza dobrobyt. No tak, ale tu nie chodzi o dobrobyt. A o co? Zaraz wszystko stanie się jasne.

Od razu wiedziałam, że to jest to, ale z jedną ważną różnicą – “Prosperity”, to mój dobrostan, a nie dobrobyt, który jest pojęciem zbyt powierzchownym, bo nastawionym na aspekt materialny. DOBROSTAN, to poczucie szczęścia, pomyślności i zadowolenia ze STANU SWOJEGO ŻYCIA.

Ja to nazywam dobrostanem, a ty możesz nazywać to zupełnie inaczej. Najbardziej powszechne określnie, to szczęście. Niektórzy ciągle gonią za szczęściem i powtarzają: „Jak tylko…, to będę szczęśliwa”. I ten sposób można wpaść w pułapkę szczęścia, o czym już pisałam w poście „Co z tym szczęściem?” (tutaj). Wiem, co piszę, bo byłam po tamtej stronie, też kiedyś za nim goniłam. A prawda jest taka, że szczęście już tu jest, trzeba je tylko do siebie dopuścić, otworzyć na nie swoje serce. Kiedy to zrozumiałam, to odnalazłam swój dobrostan. Oczywiście, to nie stało się w pięć minut, to trwało trochę lat i wymagało pracy nad sobą.

Tułaczka we mgle

Ale od początku. Mój dobrostan, to nie to samo, co sukces czy dobrobyt. Kiedy byłam bardzo młoda, to sukces utożsamiałam z dobrobytem. Wydawało mi się, że dobrobyt, to klucz do wszystkiego. Patrzyłam na ludzi, którzy żyli w dobrobycie i ciągle się do nich porównywałam. Analizowałam, co zrobili, żeby być w tym miejscu, gdzie są. Stąd wzięło się jedno z moich przekonań, że ciągle potrzebuję kolejnych studiów, kolejnych szkoleń i certyfikatów żeby ten dobrobyt osiągnąć.

Porównywanie się może być dobre, jeśli prowadzi do rozwoju. Ale nadmierne porównywanie się może doprowadzić do zazdrości. Albo, tak jak było w moim przypadku, możesz się czuć gorsza, mniej warta. A to popycha cię wprost do poczucia braku pewności siebie. Pozornie wszystko osiągnęłam, te dyplomy, certyfikaty, kolejne awanse, konto puchło, przybywało markowych torebek…a ja? A mnie w tym wszystkim nie było. Miałam sukces zewnętrzny, ale totalnie nie było harmonii z moimi wartościami.

Tak, sukces ma wiele obliczy i dla każdego oznacza co innego, bo każdy ma inne wartości i potrzeby. Wiele razy w życiu dane mi było się przekonać, że ktoś może wydawać się na pozór szczęśliwy, a jak jest naprawdę? Tego nie wiesz. Stąd wzięło się moje ulubione powiedzenie: „Nie zazdrość mi butów, bo nie wiesz jak długo szłam boso”.

Tak, przyznaję się, zagubiłam się po drodze, skręciłam w niewłaściwą dla mnie ścieżkę. Za bardzo miałam niż byłam. Ale wiesz jak to jest (może też tam byłaś): byłam młoda, niedoświadczona, niecierpliwa i jednocześnie za bardzo się starałam. I teraz już wiem, że jak czegoś się za bardzo pragnie, to traci się swoją moc. Zabrakło mi bardzo ważnych składników w przepisie na prawdziwy dobrostan: pokory, pracy nad sobą i wdzięczności. Teraz bardzo dbam o to, żeby tych składników mi nie zabrakło.

Mój drogowskaz

„Nie proś świata aby się zmienił – to ty zmień się pierwszy” – Anthony de Mello

Dotarło do mnie, że jestem swoim największym wrogiem, więc powinnam zacząć od siebie. Zrozumiałam, że żeby żyć tak jak chcę i w zgodzie z sobą, to powinnam pokochać siebie i dotrzeć do swojego wnętrza. Bo wszystkie odpowiedzi są już we mnie, tylko ja ich po prostu nie słyszę albo czasem nie słucham. Skupiłam się na sobie, i na swoim dobrostanie, do którego wiodła mnie długa, kręta i żmudna droga. Celowo używam słowa dobrostan, bo to jest dla mnie filozofia spełnienia.

Teraz sukces, to dla mnie dobrostan, czyli zadowolenie ze swojego życia na każdej płaszczyźnie. Dobrostan mam tylko wtedy, kiedy przede wszystkim czerpię ze swojej wewnętrznej mocy i trochę ze źródeł zewnętrznych. Zrozumiałam, że sukces zewnętrzny niewiele dla mnie znaczy jeśli nie idzie w parze z poczuciem wartości. Tylko wtedy jestem sobą, kiedy jestem spójna.

Akceptacja rzeczywistości

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dokoła. I zobaczyłam jaki naprawdę jest świat i rzeczywistość, w której żyję. Ale przede wszystkim dotarło do mnie coś, na co wcześniej nie zwracałam uwagi, a mianowicie, że są rzeczy, na które mam wpływ i na które nie mam wpływu. Przypomniało mi się piękne zdanie, które gdzieś kiedyś przeczytałam:

„Zamiast czekać, aż przejdzie burza, naucz się tańczyć w deszczu!”

 

I tak też zrobiłam! Deszcz, to dla mnie wszystko to, na co nie mam wpływu. Ale przecież nie muszę moknąć, mogę wziąć parasol!

Co zrobić z tym, na co nie mam wpływu? – czyli mój parasol:

  • Nie narzekać, bo to nic nie da. Narzekanie nic nie zmieni, a tylko spowoduje większą frustrację.
  • Odpuścić – Czy to jest dla mnie ważne? Jeśli nie, to nich będzie jak chmura, która nade mną przepływa i leci w siną dal.
  • Nauczyć się odpowiednio na takie sytuacje reagować.

Deszcz sam w sobie jest bardzo potrzebny. Kiedy jest susza nie ma plonów. Gdyby życie było samym pasmem radości i sukcesów, to nie wiem czy czegoś bym się nauczyła. A największa nauką były dla mnie wszystkie moje błędy, porażki i niepowodzenia. Zaakceptowałam je, pogodziłam się z nimi i teraz jestem dumna z mojej historii. Bo każda historia może być dla kogoś inspiracją, motywacja, czy może dawać nadzieję. Twoje historia też!

Chcę żebyś mnie dobrze zrozumiała. Akceptacja rzeczywistości nie oznacza słabości. Dla mnie to oznacza konsekwentną realizację podjętej decyzji! Teraz już wiem kiedy działać i kiedy się powstrzymać. Akceptacja, to mój taniec w deszczu. Tak więc postanowiłam skupić się na sobie po to aby odkryć swoją wewnętrzną moc. Bo tak naprawdę tylko na siebie mam wpływ. Na moją, i TWOJĄ moc, składa się wiele elementów: intuicja, siła woli, serce. Wystarczy się na to otworzyć.

Nie powiem Ci jak żyć i co jest twoim dobrostanem. Dlatego, że ty masz swoje własne doświadczenia, marzenia, potrzeby, a ja mam swoje. Ja już mam swój dobrostan i chcę się z tobą dzielić swoją wiedzą i doświadczeniami, i weźmiesz z tego ile CHCESZ i ile POTRZEBUJESZ. Dlatego założyłam zamkniętą grupę dla kobiet na facebooku, gdzie dzielę się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami.

Specjalnie dla mojej grupy nagrywam kolejne odcinki video. Jest tam inna treść niż na blogu, czy na fanpage’u mojego bloga. Chcesz się przekonać jak jest w mojej grupie? To zapraszam Cię do obejrzenia powitalnego filmu – to pierwszy odcinek „Dobrostanu Życia Kobiety”.

Dowiesz się jakie są 3 przesłania, które przybliżą cię do twojego dobrostanu, czyli po prostu jak zacząć. Zdradzam też moją tajemnicę – co mi daje moc i wzmacnia – bez tego nie wychodzę z domu. A jest to na wyciągnięcie ręki, za darmo, więc częstuj się 🙂

Jeśli uważasz, że jest nam po drodze i że moja grupa, to dobre miejsca dla ciebie i twoich koleżanek, przyjaciółek, siostry, mamy, córki, sąsiadki, itd. – to dołącz i zaproś je do grupy.

Dołącz do mojej zamkniętej grupy na Facebooku

 DOBROSTAN ŻYCIA KOBIETY – Renata Driscoll Mentor & Coach

 TUTAJ

Dziękuję, że tu jesteś 🙂

Pozdrawiam,

Renata

Comments (0)

© Copyright 2019 - Renata Driscoll