Single Blog

Nie wierz wszystkim swoim myślom

Czy masz przekonanie, że wszystko o czym myślisz, to prawda albo fakt? Naprawdę? Jesteś tego pewna? A dlaczego tak sądzisz?

Z moich obserwacji (również samej siebie) oraz doświadczenia zawodowego wynika, że często zakładamy, że to, co pomyślimy, jest prawdą, faktem. I tych „prawd” zdarza nam się zaciekle bronić do upadłego, tak jakby przegrana w dyspucie była równoznaczna z końcem świata! I na siłę przekonujemy, bo racja może być tylko jedna. Oczywiście celowo teraz przejaskrawiam. Ale czujesz o co mi chodzi, prawda?

Kiedyś uważałam, że na każdy temat powinnam mieć opinię i na dodatek, że powinnam ją wyrazić na głos. Boszzzz, jakie to było bezsensowne. No bo niby skąd wziął się u mnie taki pogląd? I dlaczego byłam przekonana, że tak ma być i koniec? Nie mam pojęcia, ale na szczęście mi przeszło. Teraz sobie myślę, że bliższe jest mi stwierdzenie „wiem, że nic nie wiem” i dobrze mi z tym. Bo każdy dzień przynosi coś nowego i jest cenną lekcją. A zwłaszcza cenną lekcją są interakcje z innymi ludźmi. Ale uczę się tylko wtedy kiedy patrzę, słucham i pytam. Całą sobą, świadomie i uważnie. Bo kiedy cały czas tylko mówisz, to nic nowego się nie uczysz, mówisz to, co już wiesz. A ta wiedza czasami jest zwodnicza, bo to są wypowiadane na głos myśli, które przetwarza twoja głowa. A myśl wcale nie jest tożsama z faktem. Tylko po prostu się przyzwyczaiłaś i uważasz, że to jest prawda i fakt.

Wyjaśnię to na przykładzie. Wczoraj byłam na babskim spotkaniu z moją przyjaciółką. Uwielbiamy te nasze pogaduchy, takie od serca, o sprawach bardzo ważnych i mniej ważnych. Rozmawiałyśmy też o myślach i o tym, że tak naprawdę najczęściej słuchamy swojej głowy. Ba, obie znamy osoby, które non stop prowadzą wewnętrzny dialog i boksują się ze swoimi myślami. Ani chwili wypoczynku! Co tu dużo gadać, same przed sobą się przyznałyśmy, że też tak robimy. Czasem rzadziej, a czasem częściej. I naprawdę można czasem zwariować od natłoku tych myśli. A przez takie ciągłe myślenie można się nieźle w coś wkręcić, będąc pewną, że to same fakty, zamiast sprawdzić czy tak rzeczywiście jest. I wtedy przyjaciółka mnie zapytała: „Ale jak to sprawdzić?”.

Najprościej, tak na szybko, jest spojrzeć na sytuację tak, jakby patrzyło oko kamery: co widzi kamera?

– Ok, wyobraź sobie, że rejestruje nas kamera. Co widzi ta kamera? – mówię do przyjaciółki.

– Kamera widzi dwie przyjaciółki, które siedzą przy stoliku i rozmawiają? Czasem się śmieją i machają rękami. Na stoliku jest kawa, herbata i desery. Widać, że bardzo się lubią.

– Naprawdę to widzi kamera? – pytam.

– No tak!

– Jesteś pewna?

– Tak!

– A skąd kamera wie, że to są przyjaciółki? Skąd wie, że się lubią?

– Eeeeeeeeeee. O kurcze, tego nie wie.

– To co widzi kamera?

– Dwie kobiety siedzące przy stoliku, brunetkę i blondynkę. Rozmawiają.

Czy zwróciłaś uwagę na to, że ja tylko zapytałam o to, co widzi kamera? Widzi. Nie powiedziałam, że słyszy. A że nic nie czuje, to wiadomo. Czy nie jest tak, że widząc coś robisz w głowie założenia zamiast spojrzeć na sytuację z otwartością? Z ciekawością? Bez uruchamiania założeń, uruchamiając za to zmysł nowości?

To teraz wyobraź sobie, że siedzisz w kawiarni sama i pijesz kawę. Przy innym stoliku siedzi kobieta, wasz wzrok się krzyżuje, kobieta się uśmiecha. Uśmiecha się – to jest fakt.

A jakie w tobie uruchamiają się myśli, to już zupełnie inna historia…Scenariuszy może być wiele. Może sobie na przykład pomyślałaś: „O jak miło, uśmiecha się do mnie. To też się do niej uśmiechnę”. Ale może też być zupełnie inaczej, możesz się spiąć, bo na przykład pomyślałaś: „O skubana, co się tak gapi?! I skąd ten szyderczy uśmieszek?! Durna baba. Albo się nabija ze mnie?! O cholera, może mam rozmazany makijaż? A może coś z włosami nie tak?”…i spirala myśli się nakręca. Ale czy zauważyłaś, że to tylko twoje myśli? Czy nadal uważasz, że ta „baba” naprawdę jest okropna i na pewno ten uśmieszek był szyderczy? I może jutro opowiesz w pracy koleżankom jakie miałaś „okropne” zdarzenie, bo jakaś obca, durna baba się z ciebie nabijała? A fakty są zupełnie inne…

Zupełnie jak w tym żarcie o zajączku i lisicy:

„Zajączek chciał usmażyć sobie jajecznicę. Nie miał jednak patelni. Jedynym zwierzęciem, o którym wiedział, że miała patelnię była lisica. Ale że lisica chytra i wredna, zajączek myśli:

– Nie pożyczy – stara i wredna jest, nie pomoże mi i jeszcze się śmiać będzie. Chociaż może pomoże, w sumie borsuk mówił że lisica mnie lubi… Eee, ale mówił też, że to stara suka. Nie pożyczy. Ale lis ma u mnie dług, tyle razy orżnąłem go w pokera…

Zajączek tak myśli, myśli, wciąż idąc przez las aż w końcu dochodzi do lisiej nory. Puka, czeka.

– Pożyczy. Nie pożyczy… Pożyczy! Nie pożyczy!

W końcu otwierają się drzwi a zajączek drze się na lisicę:

– A w dupę se wsadź tę patelnię!”

Umysł naprawdę płata nam figle. I jeszcze umysł jest jak spadochron, działa tylko wtedy, kiedy jest otwarty. Dlatego nie wierz we wszystko, co myśli twoja głowa. Bo głowie niestety się wydaje, że zawsze ma rację i rządzi tobą jak chce! Zamiast tego wykorzystuj wszystkie swoje zmysły: wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu. A przede wszystkim pamiętaj, że masz trzy inteligencje: głowę, serce i brzuch.

Głowa myśl i tak naprawdę tkwi ciągle w przeszłości i przyszłości (my kobiety jesteśmy mistrzyniami rozpamiętywania różnych spraw z przyszłości, niestety (!)). Albo ciągle tkwimy w przyszłości planując, rozważając, zamartwiając się. Serce po prostu wie i jest bezterminowe, i bezczasowe. W sercu wiesz czego ci potrzeba i co jest dla ciebie najlepsze. A brzuch czuje, to jest nasza intuicja tu i teraz. Przeszłości już nie ma, znasz ją i wiesz, że nie ma nic nowego do dodania. Przyszłości też tak naprawdę nie ma. Skąd wiesz, że będzie jutro? Najważniejsze żeby była równowaga pomiędzy głową, sercem i brzuchem. A tę równowagę odnajdziesz kiedy przestaniesz słuchać tylko głowy, a stworzysz sobie kanał komunikacji pomiędzy głową, sercem i brzuchem. Ale żeby te trzy ośrodki się skomunikowały, to potrzebujesz zadbać o siebie. Potrzebujesz zrobić coś, co sprawia ci przyjemność i cię wyciszy. Ćwicz też otwartość, patrz, słuchaj i pytaj. Mów mniej. No i jeszcze raz powtórzę: nie wierz we wszystko, co myśli twoja głowa.

A ja dodatkowo staram się stosować TRZY SITA Sokratesa. Otóż zanim cokolwiek chcesz powiedzieć, to zadaj sobie trzy pytania:

  • Czy to jest prawda?
  • Czy to jest dobre?
  • Czy to jest pożyteczne?

A cała przypowieść brzmi tak:

„Któregoś dnia zjawił się u filozofa Sokratesa jakiś człowiek i chciał się z nim podzielić pewną wiadomością.

– Posłuchaj Sokratesie, koniecznie muszę ci powiedzieć, jak się zachował twój przyjaciel.

– Od razu ci przerwę – powiedział mu Sokrates – i zapytam, czy pomyślałeś o tym, żeby przesiać to, co masz mi do powiedzenia przez trzy sita?

A ponieważ rozmówca spojrzał na niego nic nierozumiejącym wzrokiem, Sokrates tak to objaśnił:

– Otóż, zanim zaczniemy mówić, zawsze powinniśmy przesiać to, co chcemy powiedzieć, przez trzy sita. Przypatrzmy się temu. Pierwsze sito to sito prawdy. Czy sprawdziłeś, że to co masz mi do powiedzenia, jest doskonale zgodne z prawdą?

– Nie, słyszałem, jak o tym mówiono, i…

– No cóż… Sądzę jednak, że przynajmniej przesiałeś to przez drugie sito, którym jest sito dobra. Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieć, jest przynajmniej jakąś dobrą rzeczą?

Rozmówca Sokratesa zawahał się, a potem odpowiedział:

– Nie, niestety, to nie jest nic dobrego, wręcz przeciwnie…

– Hm! – westchnął filozof. – Pomimo to przypatrzmy się trzeciemu situ. Czy to, co pragniesz mi powiedzieć, jest przynajmniej pożyteczne?

– Pożyteczne? Raczej nie…

– W takim razie nie mówmy o tym wcale! – powiedział Sokrates. – Jeżeli to, co pragniesz mi wyjawić, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani pożyteczne, wolę nic o tym nie wiedzieć. A i tobie radzę, żebyś o tym zapomniał.”

Czuję taką ulgę, że już nic nie muszę. Naprawdę nie muszę mieć poglądu na każdy temat i nie muszę nic mówić. A zwłaszcza nie muszę nikomu niczego udowadniać, bo po prostu nie chcę. Nie muszę wdawać się w dyskusje, w których nie chcę uczestniczyć. A przede wszystkim nie muszę udowadniać swoich racji. Bo kto tak naprawdę ma rację? I nie chcę uczestniczyć w powtarzaniu nieprawdy i w plotkach.

I może warto, parafrazując trzy sita mówienia, zapytać siebie: Czy wszystko, co jest w mojej głowie, to prawda? Czy wszystkie myśli są dobre? Czy wszystkie myśli są pożyteczne?

Dziękuję, że tu jesteś 🙂

Pozdrawiam,

Renata

Comments (0)

© Copyright 2019 - Renata Driscoll